ZABIĆ RZEKĘ
pod takim tytułem ukazał się 04-12-2002 w Gazecie Wyborczej w dodatku lubelskim poniższy artykuł:
- To prawdopodobnie była koparka. Brzeg rzeki miejscami jest zniekształcony, niektóre zakola są przebudowane. Po nadbrzeżnych drzewach zostały pnie, krzaki też usunięto - dr Stanisław Chmiel z Zakładu Hydrologii UMCS opowiada o sobotniej wycieczce w okolice Milejowa i Trawnik. To niegdyś jedne z najpiękniejszych rejonów rzeki Wieprz.
Prace przy udrażnianiu koryta Wieprza ruszyły w lutym ubiegłego roku i sukcesywnie posuwają się w dół rzeki.
W poniedziałek dr Chmiel wspólnie z doktorami Jarosławem Krogulcem, Andrzejem Trembaczowskim oraz Bernardem Stańcem przekazali wojewodzie Andrzejowi Kurowskiemu protest przeciwko, jak piszą, niszczeniu największej i najpiękniejszej rzeki Lubelszczyzny. To straszliwa dewastacja przyrody - alarmują autorzy protestu.
Jak nie wiadomo o co chodzi...
Za prace odpowiedzialny jest Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej.
- Nie prostujemy koryta i nie niszczymy brzegów - Franciszek Ząbek, kierownik lubelskiego inspektoratu RZGW nie rozumie zarzutów naukowców: - Oczyszczamy dno rzeki z powalonych drzew, usuwamy przetamowania i kępy krzaków wrastających w koryto - mówi.
Zdaniem Ząbka ma to zapewnić lepszy przepływ wody - więc rzeka mniej będzie wylewać i podtapiać okoliczne tereny.
Dr Chmiel: - Cały szkopuł w tym, że to nic nie da. Choćby było tam niemal łyso rzeka i tak będzie występować z brzegów. Co więcej, jeżeli prace przeprowadzi się zgodnie z zamysłem autorów, woda będzie szybciej płynąć, ale więcej jej będzie wpływać do Wisły, co w konsekwencji może spowodować wyższą falę wezbraniową.
Beata Sielewicz Wojewódzki Konserwator Przyrody przyznaje, że jej wydział pozytywnie zaopiniował propozycję usunięcia niektórych drzew utrudniających przepływ wody.
- Ale bez karczowania utrzymujących brzeg karp (pozostałości nadbrzeżnych pni - red.). Mieliśmy już kilka sygnałów, że są niszczone - mówi.
Kto wydał zgodę na rozpoczęcie robót? Według ustawy o ochronie przyrody - organ gminy np. wójt, której podlega dany fragment koryta rzeki
- My (Urząd Wojewódzki - red.) może tylko opiniować projekt - informuje Sielewicz. - Jesteśmy przeciwni prowadzeniu prac na taką skalę. To dobrze, że taki protest powstał - komentuje pismo lubelskich naukowców.
- Jeżeli nie ma realnego zagrożenia to trzeba je wymyślić - mówi pragnący zachować anonimowość urzędnik. - Dlaczego? To proste. Chodzi o pieniądze. Na prace przeciwpowodziowe przeznaczane są konkretne fundusze, a każdy chce zarobić.
Wieprz wylewa, ludzie się budują
Prace na Wieprzu mają potrwać do końca przyszłego roku. Na odcinku Krasnystaw - Tarnogóra roboty były finansowane po połowie z budżetu państwa i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Prace od Tarnogóry do Nielisza opłaci Europejski Bank Inwestycyjny podobnie jak te trwające na odcinku Milejów - Trawniki.
- Robimy to na stanowcze żądanie starostw i gmin. Mało tego, gdy nie prowadziliśmy robót, byłem dwukrotnie wzywany do prokuratury - pod zarzutem, że nie stosujemy się do postanowień prawa wodnego, które mówi, że obowiązkiem administratora jest utrzymywanie rzeki w "ciągłej sprawności technicznej" - utrzymuje Ząbek.
Z wnioskami o rozpoczęciem robót zapobiegających występowaniu wody, do wójtów bardzo często występują rolnicy, których grunty są zalewane. Władze gminy zgłaszają zapotrzebowanie do Zarządu Regionalnego Gospodarki Wodnej.
Jan Winiarski, mieszkaniec Milejowa, pracownik tutejszego urzędu gminy: - Na przykład trzy lata temu w Klarowie podtopiło budynki, zalało studnie. Zalewane są łąki, grunty orne i lasy - zwłaszcza 170 ha pas między Łańcuchowem i Milejowem.
Zdaniem prof. Zdzisława Michalczyka, kierownika Zakładu Hydrografii UMCS, to, że woda występuje na terasy zalewowe, jest cechą naszych warunków klimatycznych i nikt rozsądny na takich terenach nie buduje.
Mimo to jeszcze pod koniec lat 80. wydano wiele pozwoleń na budowę domów na terenach zalewanych okresowo przez Wieprz. Przypomnijmy, że zgodnie z prawem na tzw. obszarze przepływu wielkiej wody nie można wznosić trwałych obiektów mieszkalnych.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, to nie koniec "poprawiania" Wieprza - istnieje realna szansa, że wkrótce ruszą roboty na odcinku od okolic Kocka - do ujścia rzeki do Wisły. Koryto rzeki ma być pogłębione o jeden metr. Co to oznacza? Cała przyroda na tym odcinku rzeki zostanie zniszczona.
Piotr Sewruk, Paweł Reszka
W tym samym wydaniu także felieton:
CZARNO na bialym
Wylewanie
Wieprza
z kąpielą
Meliorować znaczy
- z łaciny
- ulepszać. Mamy
na Lubelszczyźnie
dwa wielkie
przykłady takiego
"ulepszania":
wysuszone Krowie
Bagno koło Urszulina i słynny
gomułkowski kanał Wieprz-Krzna.
W obu przedsięwzięciach utopiono
miliony złotych, oba nie przyniosły
obiecywanych korzyści, oba za to
poważnie zaszkodziły przyrodzie.
Ulepszanie Wieprza wpisuje się w tę
mało chwalebną tradycję. Melioranci
- jak to często bywa - chcą zrobić
lepiej nie tyle rzece, ile sobie, przerabiając (i zarabiając) niemałe pieniądze. Dobrze, że ekolodzy podnieśli
w tej sprawie larum. Może nie pozwolą całkiem spieprzyć Wieprza.
Wacław Biały
oraz notatka:
DZIKA RZEKA
Wieprz - ok. 303 km
długości. Powierzchnia
dorzecza wynosi prawie 10,5
tys. km. Wypływa z Jeziora
Wieprzowego na Roztoczu
Środkowym. Część jej
koryta objęta jest ochroną.
W wydawanych corocznie
"Raportach o stanie
środowiska województwa
lubelskiego" dolinę rzeki
Wieprz uznano za unikalny
ekosystem w skali Polski
i Europy. W europejskim
programie "Natura 2000"
najcenniejsze przyrodnicze
fragmenty rzeki, m.in.
w okolicach Milejowa, mają
szansę na uzyskanie statusu
ostoi przyrody. Dolina rzeki
jest siedliskiem dla wielu
chronionych gatunków
zwierząt takich jak żółwie
błotne, wydry czy bobry.
PR
|