Żydzi w Trawnikach


Żydzi przed wojną mieszkali w Trawnikach. Ich skromne domy znajdowały się naprzeciwko dworca, na prawo od ulicy dojazdowej do "Traweny". Tam też, opowiadano mi, mieli swoją bóżnicę. Moim zdaniem był to jednak tylko dom modlitwy. O trawnickich Żydach nie wiele mogę powiedzieć. Mieli sporo sklepików tu, gdzie zamieszkiwali, oraz mniej więcej tutaj, gdzie znajdują się obecnie pawilony handlowe. Najbliższy kirkut znajdował się w Biskupicach. Częściowo zachował się do dzisiaj. Jest jedynym na terenie Gminy Trawniki.
Historia Żydów trawnickich konczy w 1942 r. Prawdopodobnie 23 marca tego roku deportowano Żydów z Piask, Biskupic i Trawnik do fabryki w Trawnikach. Część ludzi zamknięto wtedy w szopie przyfabrycznej i istnieją dwie wersje tego, co się wtedy, w nocy wydarzyło. Według świadków Niemcy zrobili eksperyment z gazowaniem i kilkadziesiąt osób zostało w ten sposób zamordowanych w tej szopie. Mieli o tym opowiadac wachmani ukraińscy, którzy wozili ciała do pociągu. Inni mówili, że do szopy napchano tyle osób, że nie było tam czym oddychać i po prostu wymierali oni z braku powietrza. Publikacje z jakimi się zetknąłem zgodnie opisują wywiezienie ich następnie na Majdanek lub do innych obozów. Ich los był przesądzony

Mieszkańcy Trawnik jednak twierdzą, że zostali rozstrzelani na pobliskich polach pod lasem Dąbrowa. Pokazywano mi nawet miejsce, gdzie ich szczątki zostały pochowane. Ktoregoś dnia rano, miało to być latem, Niemcy wypędzili wszystkich Żydów z domów, otoczyli ich i poprowadzili w stronę lasu. Moja teściowa, świadek tych wydarzeń, opowiadała o jednej Żydówce, która swoje niemowlę, korzystając z chwili nieuwagi eskortujących, rzuciła w zboże. Czy któryś z nich to zauważył, czy dziecko płaczem zdradziło swoją obecność, nie wiadomo. Faktem jest, że zostało tam, w tym zbożu, zastrzelone.

Byłem przekonany, że żaden ślad materialny po Żydach z Trawnik nie zachował się. Jednak latem 2000 r. na moście w Trawnikach, ku swemu zdumieniu, natknąłem się na strzępy książki zadrukowanej alfabetem hebrajskim. Nie rozumiałem skąd się tam wzięły. Nie mogłem w pierwszej chwili logicznie tego wytłumaczyć. Uprzytomniłem sobie po chwili, że niedawno właśnie tędy na wysypisko śmieci wywożono pozostałości po rozebranym starym baraku. Barak ten należał kiedyś do browaru, w czasie okupacji była apteka, po wojnie urząd gminy, biblioteka. W części zawsze był zamieszkany. Mieszkająca nieopodal pani Aleksandra Nizio opowiedziała mi, że przed wojną i w czasie okupacji mieszkało tam żydowskie małżeństwo z synem i córką.

Stara gmina

Tu mieszkała rodzina Nojhów. Wejście było z drugiej strony. 12.04.1998 r.

Pamięta nazwisko: Nojha (Neuha?). Rodzina ta od pozostałych trawnickich Żydów wyróżniała się pewnym stopniem zamożności. Głowa rodziny Nojhów, tu cytuję słowa pani Nizio, "zajmował się prowadzeniem modłów z pozostałymi". Ich syn był muzycznie utalentowany, uczył się gdzieś w szkole muzycznej, prawdopodobnie w Warszawie. Córka też gdzieś się kształciła. Cała rodzina popełniła samobójstwo tuż przed pogromem trawnickich Żydów. Prawdopodobnie znalezione przeze mnie pożółkłe, rozpadające się fragmenty kartek pochodziły z książki należącej do nich.
Być może jeszcze jakieś drobiazgi pożydowskie znajdują się gdzieś po domach.


Moje najnowsze odkrycie - ten fotel należał do rodziny Nojha!. 02.03.2002 r.

Matka mego kolegi, Tadeusza Lipca, opowiadała, że Żyd o nazwisku Fuks podarował jej ojcu swoją furmankę, przeczuwając, że już niedługo nie będzie mu potrzebna. Wspominała też Ruchcię Lewenbaum, koleżankę z klasy, z którą się przyjaźniła. Pamięta też Zełdę przychodzącą do nich po czarną rzepę oraz sprzedawcę bluzek damskich, przyjmującego jako zapłatę najchętniej jajka. Nazywał się Moch. Dwa dalsze nazwiska podał mi Jan Zieliński: Breźniak (lub Brzeźniak) - w 2000 r przyjechał z Anglii do Trawnik; był właścicielem terenu, na którym obecnie jest poczta (z Trawnik wyemigrował przed wojną) oraz Szumke - handlarz zbożem. Skład zboża miał na miejscu obecnego targowiska.


Beczka po piwie jakoby należąca do Szumkego, właściciela przedwojennej gospody. Czy to ta sama osoba, co wspomniany wyżej handlarz zbożem, czy inna? Nie sposób już ustalić. Na metalowym otworze do szpuntu napis: Vetter Lublin. 24.08.2003

Zobacz też obóz


Napisz do mnie aktualizacja:
23.02.2007
powrót do poprzedniej strony powrót na początek strony