Stanisław Jabłoński


Hitlerowski obóz w Trawnikach

Obóz w Trawnikach został zorganizowany po 22 czerwca 1941 roku, lecz przed 9 lipca 1941 roku. O wyborze Trawnik na miejsce obozu zadecydowały między innymi takie czynniki, jak: istnienie dość obszernego kompleksu budynków po byłej cukrowni, do których, co istotne, prowadziła bocznica,

Ta bocznica (z czerwoną tablicą) prowadziła do obozu. 17.02.2002 r.

dobre połączenie kolejowe z całym Generalnym Gubernatorstwem i terenami za Bugiem. Ponadto istniał przy tych budynkach dość duży wolny plac, który bez trudności można było wykorzystać pod rozbudowę obozu.

Obóz w Trawnikach nie miał jednolitego charakteru. W różnych okresach spełniał on zawsze kilka funkcji.

Bezpośrednio po założeniu nosił nazwę: "Obóz przejściowy dla uchodźców" (Auffanglager für Flüchtlinge). Był obozem specjalnym dla jeńców Armii Radzieckiej oraz uchodźców polskich i osób podejrzanych (prawdopodobnie) o działalność komunistyczną, ujętych za Bugiem po agresji na ZSRR.

W okresie kwiecień-czerwiec 1942 obóz w Trawnikach pełnił funkcję obozu przejściowego dla ludzi złapanych w czasie akcji antypartyzanckiej "Sonderzug Heinrich". Akcja miała na celu oczyszczenie terenu z oddziałów partyzanckich i ludzi udzielających pomocy zbiegłym z niewoli jeńcom radzieckim. Do Trawnik zwożono ludzi z powiatu chełmskiego, krasnostawskiego, zamojskiego, hrubieszowskiego. Więźniów tej grupy odsyłano na Majdanek.

W dniu 7 stycznia 1943 roku dowódca SS i Policji dystryktu lubelskiego Odilo Globocnik polecił do Trawnik kierować ujętych zakładników. Zarządzenie cofnięto 25 lutego 1943 r.

Zgodnie z tajnym pismem z 10 lipca 1943 Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy ustalono z Globocnikiem umieszczanie w Trawnikach kobiet z dziećmi, których mężowie uczestniczą w ruchu oporu. Obóz miał się stać obozem specjalnym dla żon "bandytów" z dziećmi (Sonderlager für Bandenfrauen mit Kindern). Do wykonania tego planu jednak nie doszło.

W 1941 obóz w Trawnikach zaczął spełniać również funkcję obozu pracy, podległego Globocnikowi (SS-Arbeitslager). W obozie wykorzystywano siłę roboczą Żydów przywożonych do Trawnik z terenów Generalnej Guberni i z zagranicy. Szczególny rozwój tego obozu nastąpił w roku 1942 i 1943. W 1942 roku w obozie pracy SS istniały zakłady przetwórcze futer (Das Pelzverarbeitungswerk), zakłady szczotkarskie (Bürstenfabrik), zakłady przygotowawcze szczeciny (Borstenzurichterei). Obóz posiadał filię - zakłady torfowe (Das Torfwerk) w Dorohuczy.

W dniu 12 marca 1943 roku powstała w Berlinie spółka "Przemysł Wschodni - Ostindustrie" (Osti). Spółka ta przejęła od SS szereg obozów pracy w Dystrykcie, między innymi zakłady torfowe w Dorohuczy i zakłady przetwórcze futer w Trawnikach.

W lutym-kwietniu 1943 roku przeniesiono do Trawnik zakłady (szopy) firmy Fritz Schultz et Co z likwidowanego getta warszawskiego.

W dniu 7 września 1943 w Głównym Urzędzie Administracyjno-Gospodarczym SS podjęto decyzję o włączeniu Trawnik do Majdanka. Nie znaleziono jednak dokumentów, że obóz został przejęty.

W dniu 3 listopada 1943 roku w akcji zwanej "Dożynki" - Erntefest, zamordowano niemal wszystkich Żydów z obozu w Trawnikach i jego filii w Dorohuczy. Pozostawiono małą grupę, której zadaniem było spalenie ciał pomordowanych i uporządkowanie pozostawionego mienia.

Z wymienionymi obozami był ściśle związany obóz szkoleniowy SS (SS-Ausbildungslager), w którym szkolono dla potrzeb formacji pomocniczych SS. Pierwsze partie na pomocników rekrutowały się z radzieckich jeńców wojennych przywiezionych z Białej Podlaskiej, Chełma, Zamościa. Wśród jeńców przeprowadzano selekcje. Komisarzy, Żydów i odmawiających współpracy likwidowano, a osoby "zasługujące na szczególne zaufanie", po przeszkoleniu, włączano do służb pomocniczych SS. Następne partie chętnych do podjęcia współpracy werbowano różnymi sposobami wśród Ukraińców i Polaków z terenów GG i za Bugiem. Ludzie ci pełnili różne funkcje: ochraniali majątki, ochraniali zakłady przemysłowe, zasilali kadry policji, pełnili służbę wartowniczą w obozach (Majdanek, Treblinka, Bełżec, Sobibór, Oświęcim), brali udział w likwidacji getta warszawskiego. Z nich utworzono Batalion Ochronny 203 (Schutzmannschaft Bataillon 203) stacjonujący w Wólce Profeckiej. Podobny batalion utworzono w Trawnikach - "Służba specjalna - Batalion E" (Sonderdienst - E-Bataillon). Batalion ten znany też był pod nazwą Trawnikimänner lub SS-Streibelbataillon.

Obóz w Trawnikach posiadał swoją komendanturę. Na czele obozu stał Komendant - SS-Sturmbannführer Karl Streibel. Funkcję zastępcy pełnił SS-Sturmbannführer Rokita. Tym ludziom podlegali: komendant obozu szkoleniowego Drechsler, komendant obozu dla więźniów Franz Barteczko i jego zastępca Josef Napierała. Drechslerowi podlegali dowódcy kompanii: I - Franz Willi i II Johan Schwarzenbacher. Barteczce podlegał jeszcze kierownik zakładu torfowego w Dorohuczy (Werkleiter) - Schlim. Niemiecką załogę obozu stanowiło 29 funkcjonariuszy SS, w tym 26 w obozie szkoleniowym i 3 w obozie pracy.

W początkowym okresie obóz zajął na swoje potrzeby wszystkie budynki po byłej cukrowni. W halach rozmieszczono więźniów i zakłady produkcyjne, budynki mieszkalne przeznaczono na komendanturę i mieszkania dla szkolonych. Z czasem zaczęto stawiać baraki i do nich przenoszono więźniów.

Szybką rozbudowę obozu rozpoczęto w 1943 roku. W planach przewidywano wybudowanie 14 baraków mieszkalnych i 16 produkcyjnych dla potrzeb "Ostindustrie" (koszt 2 680 000 RM) i baraki dla firmy Fritz Schultz et Co za 950 000 RM.

W okresie intensywnego prowadzenia prac budowlanych nadszedł dzień 3 listopada 1943 r. W dniu tym dokonano mordu niemal wszystkich Żydów. Zakłady produkcyjne SS, spółka "Ostindustrie" i firma Fritz Schultz et Co stanęły z braku siły roboczej. W takiej sytuacji przystąpiono do likwidacji obozu. Firma Z. Niemirko z Lublina rozebrała łącznie 33 baraki, a firma "Polstephan" z Lublina 12 baraków z obozu Trawniki i Dorohucza. Łącznie rozebrano 45 baraków. Baraki te wraz z 10 barakami przygotowanymi do montażu wysłano w 248 wagonach do obozów koncentracyjnych w Płaszowie, Bliżynie i in. Wysyłkę wagonów zakończono 31 maja 1944 r. Na terenie obozu pozostały jedynie budynki po byłej cukrowni. Obecnie użytkuje je firma Trawena-Ziajkowski-Anmar.

W Trawnikach pozostał jedynie obóz szkoleniowy SS i batalion E Służby Specjalnej (Sonderdienst E-Bataillon). 10 maja 1944 r. do Trawnik przeniesiono posterunek żandarmerii z Cycowa (Gendarmerie-Posten Cycow in Trawniki).

Więźniowie gromadzeni w obozie w Trawnikach z reguły nie mieli zapewnionych znośnych warunków bytowania.

Już sam transport do Trawnik odbywał się w atmosferze terroru, bez zapewnienia najprymitywniejszych warunków bytowania. Przyjmowanie więźniów w obozach odbywało się według ustalonego rytuału. Krzykiem, biciem, popędzaniem i innymi szykanami starano się wprowadzić atmosferę lęku i zastraszenia. Dla ukazania siły nadzorców, ich udział w przyjmowaniu transportów był liczny - uczestniczyła niemal cała załoga. Miało to za zadanie zniechęcić więźniów do podejmowania prób ucieczek i zabić w nich chęci jakiegokolwiek oporu.

Więźniowie, w zależności od okresu, posiadali różne warunki bytowania. Zawsze były one jednak złe. W okresie funkcjonowania obozu dla uchodźców, więźniów umieszczono w halach i budynkach magazynowych po byłej cukrowni. Więźniowie spali prawdopodobnie na posadzkach. Podobne warunki stworzono Żydom przywożonym od końca 1941 roku. Ciasnota była ogromna. Zanotowano przypadek masowej śmierci Żydów, których zbyt wielu umieszczono w jednym z magazynów. Żydzi ci zmarli z braku powietrza. Rano martwych i półżywych załadowano do wagonu i odesłano do Bełżca.

Najgorsze warunki stworzono ludziom przywiezionym do Trawnik w czasie akcji "Sonderzug Heinrich". Ludzi tych po prostu umieszczono na placu wysypanym żużlem i na tym placu "pod gołym niebem" kazano siedzieć lub leżeć.

Po uruchomieniu obozu pracy dla Żydów, przystąpiono do stawiania baraków mieszkalnych i produkcyjnych.

Zakładników, w styczniu 1943 roku, umieszczono w baraku odgrodzonym od obozu żydowskiego drutem kolczastym.

Wyżywienie więźniów było nie mniej złe jak warunki mieszkaniowe. W okresie obozu przejściowego dla uchodźców stawki na żywienie uzależniono od narodowości więźniów. Miały się one kształtować w wysokości 80-90 groszy dziennie dla jednego więźnia. Dla Ukraińców stawka ta wynosić miała 1,20 zł dziennie. Podstawowymi produktami aprowizacyjnymi były: chleb, ziemniaki i kasza.

Najgorzej żywiono Polaków przywiezionych do obozu w czasie akcji "Sonderzug Heinrich". Więźniowie ci zeznali: "Przez cały czas (2 tygodnie) nie dostaliśmy żadnego gotowanego posiłku, a tylko od czasu do czasu strażnicy przerzucali nam nieco chleba przez ogrodzenie z drutu kolczastego". "Dwie pierwsze doby nic nie dano nam jeść".

Dzienna porcja dla zakładnika z 1943 roku wynosiła: 10 dkg chleba, 1/2 litra zupy z brukwi, 1/2 litra gorzkiej kawy.

Niewiele jest wiadomo o wyżywieniu Żydów w obozie pracy. Po przeniesieniu do Trawnik szopów Schultza z Warszawy "...pożywienie składało się z 20 deka chleba dziennie, kawy czarnej rano i wieczór, w południe niepełny litr zupy..."

Organizacja pracy w obozie w Trawnikach opierała się na różnych zasadach. Więźniowie obozu dla uchodźców w zasadzie nie pracowali. Jedynie małe grupki Polaków przydzielono do pomocy ogrodnikowi. Także tylko sporadycznie zatrudniano więźniów z akcji "Sonderzug Heinrich". Z zakładników 1943 roku jedynie mężczyzn zatrudniono przy kopaniu rowów przeciwlotniczych. Kobiety i małoletnich zatrudniono tylko jeden dzień.

W Trawnikach pracowali na stałe Żydzi z obozu pracy. Więźniowie podzieleni byli na grupy robocze. W początkowym okresie istnienia obozu powstało 1000-osobowe "Kommando" Dorohucza, czyli zakłady torfowe. Do "Kommand" zewnętrznych należy zaliczyć grupy Żydów dowożone do pracy w Milejowie przy budowie drogi i w tamtejszych zakładach owocowych.

Po marcu 1943 roku, czyli przeniesieniu do Trawnik szopów Schultza, istniał w obozie podział na grupy wykonujące określone prace. Osoby zatrudnione przy niektórych czynnościach były ściśle izolowaneod innych mieszkańców obozu. Na terenie zakładów władzę sprawował Schultz i jego dyrektor Niemiec Neuman. Pozostały personel fachowy składał się z Żydów. Do nadzorowania w czasie pracy byli wyznaczeni strażnicy zakładowi - także Żydzi. Praca trwała od 7.00 do 19.00 z godzinną przerwą obiadową. Obowiązkowi pracy podlegały także dzieci od lat siedmiu.

W obozie pracy działały trzy firmy. Były to: Zakłady SS, spółka "Ostidustrie" i szopy firmy Fritz Schultz et Co. Według relacji świadków w firmach tych istniały następujące warsztaty: szewskie, krawieckie, pralnia, wyrobu skarpet, kuśnierskie. Pracowano przy sortowaniu mienia pożydowskiego, budowano drogi wewnątrz obozu, zakładano kanalizację. Z dokumentów niemieckich wynika, że więźniowie szyli: pelisy, czapki futrzane, produkowali i naprawiali futra i ubiory zimowe "...od rękawiczek do pelis i ubiorów maskujących..." Pracowali także w zakładach szczeciniarskich i szczotkarskich. Wyroby te wykonywano na potrzeby wojska.

O warunkach pracy w torfiarni w Dorohuczy możemy jedynie wnioskować, biorąc za podstawę park maszynowy jakim dysponowały zakłady torfowe. Według zeznania Fischera (Główny księgowy "Osti") na IV Procesie Norymberskim, zakłady torfowe zaopatrzono w silniki, obrabiarki masy torfowej, platformy torowe i furmanki. Nie ma mowy o maszynach wydobywających torf. Należy wnioskować, że ta faza produkcji odbywała się ręcznie. Ręcznie, przy pomocy łopat, dokonywano zdejmowania wierzchniej warstwy gleby, siłą mięśni wydobywano i transportowano masę torfową. Silniki służyły, prawdopodobnie, do poruszania mechanicznych mieszarek, formiarek, pras i wyprażarek koksu torfowego. Na warunki pracy miała wpływ sytuacja atmosferyczna. Deszcze, wichury, zimno, upały, nie stanowiły żadnej przeszkody w kontynuowaniu robót. Nic więc dziwnego, że w kopalni Żydzi bardzo szybko tracili siły i stawali się niezdolni do dalszej pracy. Trudne warunki pracy pogarszały dodatkowo szykany stosowane wobec pracujących, których zmuszano do pracowania "biegiem". Niezdolnych do pracy do Trawnik a z Trawnik do Bełżca lub Sobiboru.


Pomoc więźniom

Więźniowie zgromadzeni w obozie byli głównym obiektem zainteresowania mieszkańców Trawnik i okolicy. Obserwując życie obozowe, słuchając informacji o losach więzionych, część społeczeństwa pospieszyła z pomocą. Pomocą taką objętą więźniów obozu przejściowego w 1941 roku. Pomoc ta była organizowana przez dwa ośrodki: Biskupice i Trawniki i była samorzutna. Do pomocy włączył się również zalegalizowany przez władze okupacyjne Polski Komitet Opiekuńczy podległy Radzie Głównej Opiekuńczej.

Delegatura Polskiego Komitetu Opiekuńczego Jaszczów opiekowała się 42 jeńcami narodowości polskiej. Prowadziła kuchnię w Trawnikach, która przygotowywała dietetyczne posiłki dla 6 jeńców. organizacją pomocy w Trawnikach zajmowały się: Alina Turkowska, Florentyna Panecka, Alina Dobrowolska i inne.

W Biskupicach, w prywatnych domach przygotowywano około 40 obiadów dla Polaków i codziennie donoszono do Trawnik. Bardziej prężnym był ośrodek w Biskupicach. Być może i dlatego, że w Biskupicach mieścił się Urząd Gminy i Delegatura Polskiego Komitetu Opiekuńczego. Organizatorami zbierania produktów, przygotowywania posiłków i dostarczania ich do obozu byli: Krystyna Gągoł, Kazimierz i Helena Łozińscy, Budziszewska, Stankiewiczowa i inni. Do akcji tej włączyła się tajna Organizacja Wojskowa "Wilki". Dzięki pomocy mieszkanki Trawnik, Szmidtowej, organizatorzy uzyskali zgodę od komendantury obozu na niesienie pomocy Polakom. Pracownica Polskiego Czerwonego Krzyża z Lublina Zofia Idziaszek uzyskała od sołtysa z Biskupic podwody do dowożenia przygotowanych posiłków do Trawnik. Zbiórkę artykułów żywnościowych prowadzono na terenie Biskupic, następnie rozszerzono na okoliczne wsie, majątki ziemskie, młyny. Przy przygotowaniu i transportowaniu posiłków pomagała miejscowa młodzież. Na prośbę dr Kazimierza Paszkiewicza, lekarza obozowego, dostarczano do obozu także leki, otrzymywane nieodpłatnie z aptek w Trawnikach, Piaskach i Milejowie. Pomoc ta skończyła się jesienią 1941 roku, po zwolnieniu Polaków. Na udzielanie pomocy jeńcom radzieckim i Żydom Streibel nie pozwolił.

Inną formą pomocy Organizacji Wojskowej "Wilki" w Biskupicach było utworzenie komórki "legalizacyjnej", która wystawiła "lewe" dokumenty uciekinierom z obozu oraz organizowała ucieczki. Niestety, nie ma możliwości podsumowania tej akcji ze względu na brak odpowiednich dokumentów. Zanotowano także i przypadek udzielenia pomocy mieszkańca Trawnik Mieczysława Mironowicza w ucieczce z obozu dwóm jeńcom radzieckim - Wasilewowi i Bereżnickiemu, inżynierom z Moskwy

Następną formą pomocy Żydom był handel. Z tej formy pomocy mogli jedynie korzystać posiadający środki płatnicze. Okoliczna ludność dostarczała do obozu: chleb, ziemniaki, tłuszcze. Rozalia Krasowska stwierdziła, że po przekupieniu Niemców, handlarze nawet wwozili furmankami żywność na teren obozu.

Pomagali Żydom ludzie pracujący przy rozbudowie obozu. o tej formie pomocy tak zeznawał Zdzisław Wośko, jeden z pracowników firmy "Granit", która w 1943 roku prowadziła rozbudowę obozu: "...pomoc ze strony robotników miała duże znaczenie dla Żydów. Wprawdzie był to regularny handel, o dwukrotnie wyższych cenach niż na zewnątrz, ale wiązał się z dużym ryzykiem konfiskaty i pobicia. Robotnicy z Biskupic nieśli te wiktuały 4 km ...ładowali to na siebie od stóp do ramion. W największe upały szli ubrani w waciaki gdzie zamiast waty były: masła, kiełbasy, słoniny, jaja a nawet pierogi, naleśniki... Więźniowie oczekiwali na tę pomoc. Pieniądze mieli przeważnie z "upłynnienia" wyrobów. Być może wielu z nich mogło dłużej przetrwać...". Co pewien czas Franz Barteczko z wachmanami organizowali "akcje na handlarzy". Akcja polegała na konfiskacie towaru, biciu, a niekiedy na osadzaniu w bunkrze - celi w piwnicy.

Najbardziej wartościową była pomoc bezinteresowna w postaci darowizn, gdyż mogła docierać do najbardziej potrzebujących. Miało swoją wartość także dostarczanie żywności i leków w ramach handlu.


Losy więźniów

Wśród jeńców radzieckich, przewidzianych do zwerbowania do współpracy, znalazła się pewna liczba Polaków. Ludzi tych nie próbowano zwerbować do współpracy, lecz po pewnym okresie przetrzymywania zwolniono. Zwolnienie nastąpiło 17 października 1941 roku i objęło 170 więźniów, w tym doktora Paszkiewicza.

Z Trawnik zwolniono część osób osadzonych w obozie w czasie akcji "Sonderzug Heinrich". Józef Żołnacz podał, że zwolniono około 400 osób, głównie plantatorów tytoniu. Z tego powodu zwolniono między innymi Czesława Blicharza i Waleriana Wojtysiaka z Marcinówki, Stanisława Czusza, Jana Stypniaka i Jana Chrabczuka z Podwysokiego, a także kilkunastu więźniów z Ewopola.

Znane są także nazwiska dwóch osób zwolnionych z Trawnik, które przebywały w karcerach obozu. Wacława Grzegorczyka z Biskupic, przyłapanego zimą 1942 roku na handlu z Żydami, zwolniono po miesięcznym trzymaniu w "Bunkrze". Kazimierz Wieczorkowski z Trawnik, aresztowany za nielegalny ubój świni, przesiedział w "bunkrze" przez okres tygodnia.

Po 25 dniach pobytu w obozie zwolniono część zakładników z Kaliłowa. W tej grupie znaleźli się młodzi, których zwerbowano na wyjazd na roboty do Niemiec. Pozostałe osoby zostały zwolnione z obozu po 6-tygodniowym pobycie. Podobnie zwolniono innych zakładników.

W systemie hitlerowskich obozów miały miejsce częste przenoszenia ludzi z jednego obozu do innego

Więźniów obozu dla uchodźców w zasadzie nie przenoszono, jeńców radzieckich podejmujących współpracę z okupantem umieszczano w obozie szkoleniowym SS, odmawiających współpracy zamordowano.

Niektórzy świadkowie twierdzą jednak, że pewną grupę odesłano na Majdanek.

W czasie prowadzenia akcji "Sonderzug Heinrich" obóz spełniał funkcję punktu zbornego, do którego przywożono małe grupy więźniów. Tu, po wstępnej selekcji, formowano duże transporty i odsyłano na Majdanek. Jeden z takich transportów, odesłany na Majdanek 28 maja 1942 r. liczył około 2500 osób.

Przenoszenie Żydów stosowano dosyć często. Za karny oddział pracy uważane były zakłady torfowe w Dorohuczy, gdzie wysyłano za najmniejsze przewinienie. Żydów niezdolnych do dalszej pracy przenoszono z Trawnik do Bełżca lub Sobiboru. Były przypadki natychmiastowego odsyłania, po przybyciu nowego transportu, ludzi starych i niezdolnych do pracy, a także trupów do obozu zagłady. Pewną grupę Żydów odesłano we wrześniu 1943 roku do obozu przy "wytwórni zbrojeniowej" w Starachowicach.

Najczęstszym sposobem mordowania więźniów stało się rozstrzeliwanie pojedynczych osób lub grup. W pierwszym okresie istnienia obozu dokonywano pojedynczych i zbiorowych egzekucji jeńców radzieckich, tak na terenie obozu, jak w lesie "Dąbrowa". Według relacji Antoniego Piwińskiego, mordowania dokonywali po pijanemu funkcjonariusze gestapo, wybierając "partyjnych komunistów". Ciała pomordowanych, współwięźniowie wynosili do dołu przy baraku. W następnej kolejności mordowano jeńców pochodzenia żydowskiego. Tych ludzi mordowano w pobliskim lesie. Świadek Bolesław Kowalczyk, ówczesny gajowy lasu "Dąbrowa" twierdzi, że w "Dąbrowie" już w początkach lipca 1941 roku dokonywano rozstrzeliwań. W czasie od połowy lipca do października 1941 roku dokonano 7 egzekucji. Łącznie w lesie "Dąbrowa" zamordowano 770 osób. Podobne egzekucje jeńców radzieckich miały miejsce i w lesie "Borek".

Nie było planowanych egzekucji wśród więźniów z akcji "Sonderzug Heinrich". Jedynie w odwet za nieudaną próbę ucieczki Kality z Kryniczek, rozstrzelano "na oczach więźniów" 10 osób.

W obozie pracy nie przeprowadzano masowych mordów. Żydzi mieli do spełnienia inne zadanie. Świadkowie podają jednak przykłady rozstrzeliwania pojedynczych więźniów lub kilkunastoosobowych grup. Były wachman tego obozu Kazimierz Sulima zeznał: "często widziałem jak wachmani ...wywozili w nocy i nad ranem transporty Żydów... Samochody te ...w krótkim czasie wracały puste". Były wachman Olejnikow, w czasie rozprawy sądowej w Związku Radzieckim zeznał, że osobiście z innymi wachmanami rozstrzeliwał Żydów nad Wieprzem. Wykonując polecenia Barteczki i Streibla osobiście brał udział w egzekucji 10 Żydów. Wykonywano także egzekucje pojedynczych osób na terenie obozu w czasie apeli. Wykonywali je Napierała i Nosek. W zakładach torfowych w Dorohuczy stosowaną metodą mordowania ludzi było topienie ich w wyrobiskach torfowych.

Masowe mordy Żydów rozpoczęły się z chwilą przystąpienia do ostatecznego rozwiązania problemy żydowskiego. Realizacja tego zadania, ukryta pod kryptonimem "Aktion Reinhard", odbywała się etapami i zmierzała do całkowitej zagłady biologicznej Żydów, a także przejęcia mienia likwidowanej ludności. Finał tej akcji nastąpił w Trawnikach w dniu 3 listopada 1943 roku. Był to dzień masowego mordu Żydów nie tylko w Trawnikach, ale i w całym dystrykcie (Majdanek, Poniatowa). Relacje o przebiegu tej operacji są na ogół zgodne. Mówią o niej liczni świadkowie, mieszkańcy Trawnik, a także dokumenty organizacji podziemnych. W dniu 3 listopada 1943 roku do Trawnik przybyły silne oddziały SS i żandarmerii, otoczyły obóz szczelnym kordonem i rozstrzelały nad wcześniej przygowanymi rowami wszystkich Żydów z Trawnik i Dorohuczy. Śmierć poniosło około 12 000 Żydów. Pozostawiono przy życiu około 60-80 Żydów. Ich zadaniem było spalenie zwłok i dokonanie segregacji pozostawionego mienia. Po wykonaniu pracy Żydzi ci także zginęli.

Należy przyjąć, że przez obóz w Trawnikach przeszło około 23 000 osób. Byli to:

  1. więźniowie "Auffanglager für Fluchtlinge"" - 2100
  2. więźniowie akcji "Sonderzug Heinrich" - 3000
  3. zakładnicy z 1943 roku - 500
  4. Żydzi z obozu pracy (z Dorohuczą) - 17 000

Żydzi pochodzili z terenów Polski, Austrii, Czech, Niemiec, Słowacji, Holandii, Białorusi, Belgii, Francji.

Z tej liczby tylko około 4 500 osób nie zgładzono w Trawnikach. Wśród tych więźniów byli: Polacy z obozu dla uchodźców - około 170 osób, około 400 osób z akcji "Sonderzug Heinrich", których zwolniono, około 2 500 więźniów z akcji "Sonderzug Heinrich", których odesłano na Majdanek, ponad 80 zakładników z Kaliłowa i ponad 400 zakładników z innych miejscowości, których zwolniono, 600-700 jeńców radzieckich, którzy podjęli współpracę z okupantem i zostali przeniesieni do obozu szkoleniowego oraz kilkanaście osób, którym udało się zbiec. Nie znaleziono informacji o liczbie Żydów przesłanych do innych obozów pracy i obozów zagłady.

Należy przyjąć, że w Trawnikach poniosło śmierć około 17 000 Żydów, Polaków, obywateli ZSRR. Byli to:

  1. jeńcy radzieccy - 770
  2. Polacy z akcji "Sonderzug Heinrich" - 11
  3. Żydzi z różnych państw Europy - 16 200, w tym w dniu 3 listopada 1943 roku - 12 000. Pozostałych 4000 zmarło w okresie trwania obozu lub zginęło w czasie pojedynczych egzekucji.

Dokonanie szczegółowego i pełnego bilansu strat ludzi w obozie jest niemożliwe ze względu na brak odpowiednich dokumentów. Podane wcześniej szacunkowe liczby są prawdopodobnie zaniżone.

Sprawy związane z obozem w Trawnikach omówiono w sposób bardzo skondensowany i skrócony. Wielu spraw nie można było wyjaśnić z powodu braku dokumentów. Likwidacja obozu nastąpiła w listopadzie 1943 roku. Władze obozowe i policyjne dystryktu miały czas na zniszczenie dokumentów. Przy opracowywaniu zagadnienia wykorzystałem około 150 różnych dokumentów.

Wszelkie uwagi, uzupełnienia i dokumenty przekazane przez czytelników przyjmę z wdzięcznością.

Należy nadmienić, że w Trawnikach istniał jeszcze jeden obóz. Był to obóz "Służby budowlanej" (Baudienst), w którym przebywali młodzi chłopcy Lubelszczyzny.

mgr Stanisław Jabłoński
(1927-2002)


[Ucieczki z obozu] [Żydzi z Trawnik] [Kirkut w Biskupicach]

Napisz do mnie powrót do poprzedniej strony powrót na początek strony